Naukowcy już dawno dowiedli, że jeśli dobrze nastawisz się o poranku, cały dzień będzie niejako przez te pozytywne emocje sterowany. Oczywiście, może wydarzyć się wiele złego, stresującego, nieprzewidzianego. Ale z drugiej strony dobry start daje ogromne szanse na przeżycie dobrego dnia. A najlepiej wejść o poranku w tryb „człowieka zacofanego”, bo wtedy można nasycić się prostym szczęściem.
Człowiek zacofany
Z upodobaniem lansujemy każdego ranka ideę „człowieka zacofanego”. Nauczyliśmy się budzić i wstawać bardzo wcześnie rano, by długo korzystać z dnia. Nie myślcie, że przyszło nam to łatwo, ale w końcu udało się pokonać lenistwo. Codziennie nastawialiśmy budzik o 5 minut wcześniej.
Obiecaliśmy sobie, że do czasu, gdy nie zaczniemy pracy, nie zaglądamy w mail, nie ruszamy komputera ani telefonu. To też było piekielnie trudne. Szczerze powiemy, że było trudniejsze, niż wczesne wstawanie, bo tu przyszło nam walczyć z własnym uzależnieniem od technologii. Od jednego za to byliśmy wolni – od zawsze nienawidzimy wiadomości, nie słuchamy, co złego się zdarzyło, kto komu podłożył świnię, kto komu zrobił niedźwiedzią przysługę. I mamy się z tym bardzo dobrze. Tego typu informacje zaburzają rytm szczęścia człowieka zacofanego. Jeśli twierdzisz, że są Ci potrzebne takie historie, odpowiedz sobie szczerze, po co?
Człowiek zacofany jest szczęśliwy w prosty sposób
Okazało się, że żywot człowieka zacofanego obfituje w niezwykłe doznania i mnóstwo najprostszych przyjemności i radości. Nauczyliśmy się SŁYSZEĆ ryczące rankiem ptaki. Za przeproszeniem „ryczące”, bo drą się rano, jak szalone, z tej prostej radości, że wstały. Uczymy się od nich tego porannego entuzjazmu, codziennie ciesząc się z faktu, że dane nam było otworzyć oczy i czekać z utęsknieniem na nowy dzień. Potem szybkie mycie i pędzimy w świat. Nie do pracy, ale na spacer. To stało się naszym kolejnym rytuałem i, z czego jesteśmy dumni, dobrym nawykiem. Chodzimy na spacery codziennie, od 20 lat.
Ok. Nie codziennie. Nie będziemy robić z siebie świętych. Czasem leje jak z cebra, albo mrozi tak, że odpadają wszystkie części ciała, do których jesteśmy przywiązani. Czasem coś wyskoczy. Ale to nas nie usprawiedliwia, a tylko przesuwa „czas człowieka zacofanego” na później. Bo i tak na spacer pójdziemy. Odkryliśmy, że nawet malutki, krótki kontakt z naturą zmienia światopogląd w tym konkretnym dniu.
Człowiek zacofany jest powolny
Nie nosimy zegarków, bo nam niepotrzebne. Mamy to szczęście, że pracujemy u siebie i na siebie. Ale, od razu odpierając wirtualny atak, powiemy, że nikt nam nigdy niczego nie dał, przeszliśmy wszelkie poziomy piekła, by po latach móc nie pędzić do pracy na złamanie karku. Nie zmienia to jednak faktu, że ci, którzy do pracy gdzieś iść muszą, nie mogą pozwolić sobie na dobry, leniwy poranek. To tylko kwestia wyboru, decyzji i odpowiedniej świadomości. Albo chcesz i masz odwagę stać się człowiekiem zacofanym na jakąś godzinę, czy dwie, albo wolisz się męczyć o poranku, żyć na autopilocie i dręczyć się od samego brzasku tym, co Cię złego może spotkać w ciągu dnia. Twój wybór.
Uznajemy, że nie ma potrzeby się spieszyć. Uczyliśmy się tej prostej prawdy przez całe 20 lat. Pewnie wielu z Was pojmie ją w 20 sekund. Ale my, niestety, wywodzimy się z pokolenia, które było przyzwyczajone od dzieciństwa do poświęceń, wiecznego działania i ruchu, często samego dla siebie. I strachu przed nie byciem produktywnym i zajętym. Dopiero po latach zdaliśmy sobie sprawę, że można być niezajętym, a szczęśliwym, powolnym, nieco zacofanym, bo to daje furę szczęścia. I wydłuża dzień do wymiaru, o którym wielu nie ma pojęcia.
Człowiek zacofany jest dobrym obserwatorem
Człowiek zacofany jest impresjonistą. Wie, że dana chwila już nie wróci, minęła bezpowrotnie, więc trzeba z niej skorzystać, póki jest. Wycisnąć, jak cytrynę. Trzeba mocno uczestniczyć w porannym, powolnym życiu, choć pozornie nic się wtedy nie dzieje.
Smakuj kawę, jakby była pierwszą i ostatnią. Wdychaj powietrze, aż zaszczypie w nosie i zakręci Ci się w głowie. Wsłuchaj się w otaczające Cię dźwięki, jakbyś miał już nigdy więcej ich nie słyszeć. I co się wtedy staje? Ni stąd, ni z owąd dopadnie Cię poczucie szczęścia. Takiego z niczym nie związanego, niczym nie prowokowanego. Szczęścia dla samego szczęścia. Poczujesz, że fakt, iż żyjesz, wystarczy, by mieć się dobrze. I co dalej? Wtedy stajesz się niejako „ubezpieczony” przez samo życie i dobre emocje przed tym, co ewentualnie złego lub niemiłego może Cię później spotkać.
Człowiek zacofany czeka tylko na dobre
I ostatnia – w tym tekście – autorska idea człowieka zacofanego, który czeka, z uporem maniaka, na dobre, lepsze i jeszcze lepsze. Każdą sytuację, jak najlepszy sofista, przerobi na swoje. To, że go spotkało coś niemiłego, wytłumaczy sobie jako próbę cierpliwości, badania poziomu ZEN, czy umiejętności szkolenia siły charakteru. I wiecie co? Po czasie takiego szkolenia dobrego nastawienia zaczynają przeważać dobre i bardzo dobre sytuacje. A te złe można i tak obrócić na własną korzyść.
Joanna Gawlikowska i Krystian Wawrzyczek - codziennie o poranku z przyjemnością zacofani, właściciele sklepów tworzonych inaczej:
Zdjęcia: https://pixabay.com
Szukaj nas tutaj: