Człowiek jest z natury nieziemsko niecierpliwy i ma skłonność do poddawania się, gdy coś mu nie wyjdzie za pierwszym, czy drugim razem. Wielu nie doczekuje nawet trzeciej próby. A sukces czai się gdzieś, np., dopiero za setną. Jak tam dojść? Dziś opowiemy Wam o naszym wielkim marzeniu, na którego spełnienie czekaliśmy całe 10 lat. Może nasza historia będzie jakimś wsparciem dla marzycieli.
Wizja rodem z telewizji
Nigdy nie korciło nas wspinanie się na niebotyczne szczyty, czy pokonywanie wzburzonych fal oceanów. Ale zawsze czuliśmy, że musimy i chcemy zrobić coś niezwykłego, by mieć świadomość, że przeżyliśmy życie twórczo - starając się i próbując. Rzecz cała dotyczyła naszego zajęcia, czyli biznesu i tego, jak może się wyróżniać na tle konkurencji. Ale, nade wszystko, chodziło nam o to, by zrealizować wariackie marzenie, które pozwoli nam poczuć, że pokonaliśmy potwornie trudny etap.
W 2008 roku postanowiliśmy stworzyć naszą własną, prywatną telewizję kulinarną. Inną od tych, które znacie. Bo miała to być telewizja pokazująca sprzęt naszych ulubionych producentów w akcji. Chcieliśmy pokazać, jak się na nim działa, jak sobie go dobrze podporządkować i jak wykorzystać jego potencjał. Od pomysłu do pierwszych filmów minęło zaledwie kilka miesięcy. Przez kilka lat próbowaliśmy robić, ile i co się dało. A przy okazji usiłowaliśmy sobie często na siłę wytłumaczyć, że to, co robimy jest na tyle dobre, na ile pozwalają nam tamtejsze możliwości i talenty.
Marzenie trzeba czasem odłożyć
Po prawie 6 latach różnych prób, mniej lub bardziej udanych, zdecydowaliśmy jednak odłożyć filmowanie. Zrozumieliśmy, że spełniając marzenia, trzeba być wobec siebie niezwykle krytycznym, czy nawet i wręcz brutalnym. Jeśli coś nie wychodzi dobrze, trzeba to odłożyć. Bo przychodzi czas na uczenie się przeróżnych rzeczy, na szkolenie umiejętności, na doskonalenie tego, co niedoskonałe.
To był i zawsze jest bolesny i trudny moment. Przychodzi świadomość, że zawiodło się samego siebie, pokładane w sobie oczekiwania. Dodatkowo pojawia się strach, czy jeszcze kiedyś będziemy mieli siłę i odwagę wrócić do wielkiego marzenia.
Marzenie, które nie dało o sobie zapomnieć
Zarzuciliśmy filmowanie, bo bez oszukiwania się spojrzeliśmy na nasze dokonania, w których brakowało profesjonalizmu, przez duże P. Było w tym, co robiliśmy, milion błędów, potknięć, które nam przeszkadzały. Sprzęt był nie taki. Wszystko nam nie pasowało. Ale doszliśmy do wniosku, że lepiej skończyć na takim etapie i wiedzieć, że chcemy rzecz dalej robić, niż się zniechęcić i znienawidzić całe przedsięwzięcie.
Ale, co niezwykłe, to marzenie o studio ciągle i ciągle wracało. To jeden z przejawów tego, że trzeba coś zrobić i tyle, trzeba słuchać intuicji i szarpiącego Cię w jakimś kierunku serca. Co się nagłowiliśmy nad wszelkimi możliwymi rozwiązaniami i ulepszeniami, to nasze. Gdzie, jak, kiedy zrobić studio? Z kim, z czym, kogo prosić o pomoc? Jak to sfinansować? A finansujemy wszystko, od A do Z sami, z własnych pieniędzy. Te 4 lata były w gruncie rzeczy jeszcze trudniejsze, niż czas nieudolnego filmowania.
W pewien wtorek…
Całkiem niedawno, 18 września 2018 roku, podjęliśmy zupełnie zwariowane postanowienie. Ok., koniec biegania w kółko, działamy na maksa. Albo nie działamy i czyścimy mózg z wiecznego powracania do kwestii dawnego marzenia. W ciągu dwóch dni wydzwaniania, sprawdzania, dowiadywania się, znaleźliśmy miejsce, które jest idealne. Przez całe pozostałe 8 lat nie dało się go znaleźć! A tu - jeden telefon, jedna wizyta - i jest. To miejsce, o które zawsze chodziło.
Oczywiście, spędziliśmy całe lata dowiadując się wszystkiego, co konieczne, na temat stworzenia profesjonalnego studio. Mamy precyzyjną listę, nie biegamy na ślepo. To bardzo ważne, jeśli chcesz osiągnąć cel. Musi być lista, musi być plan.
Strach ogarnia na myśl, co nas jeszcze czeka
Wielkie marzenia wymagają wielkiej odwagi i jeszcze większych poświęceń. Wiemy, że przed nami bardzo trudny czas potężnych wyzwań finansowych. To, jakie pieniądze wchodzą tu w grę, stawia włosy na głowie. Niech Wam wystarczy, że kosztorys opiewa na kwotę, która wystarczyłaby na całkiem ładny apartament. To dla nas ogromne pieniądze. Ale muszą się znaleźć, bo marzenie nie da inaczej spokoju i zamęczy nas ciągłym powracaniem.
Ale żeby działać ze spokojem, trzeba podzielić bardzo potężną i trudną całość na etapy. I dodać do tego wyłącznie pozytywne myśli. Trzeba widzieć cel już zrealizowany, filmować w studio, oglądać stworzone tam filmy. Wtedy jest prościej. Nieco.
Choć, nie sądźcie, że po podjęciu decyzji jest sielsko. Bynajmniej. Pojawia się masa wątpliwości, głowa szaleje, podsuwa przerażające wizje. Ale wtedy warto jej wytłumaczyć – ok., gdyby każdy w ten sposób reagował, do dziś siedzielibyśmy w jaskini.
W takich chwilach myślimy o ludziach, którzy polecieli na Księżyc. Pytany przez prezydenta Kennedy’ego o to, czego potrzeba, by polecieć w kosmos, dyrektor projektów lotów kosmicznych odpowiedział prosto - „Chęci”. I to, co niesamowite, całkiem wystarczy, by osiągnąć coś, czego się nikt po Tobie nie spodziewał.
Marzenia kosztują bardzo dużo
Nie myślimy tu, absolutnie, o pieniądzach, choć w bardzo wielu przypadkach są konieczne. Ceną za spełnienie marzeń jest zmiana natury. Trzeba stać się człowiekiem z żelaza, stali, diamentu i kewlaru razem wziętych. Trzeba wyrobić w sobie nienaruszalne przekonanie, że masz rację i tyle. Nie wolno słuchać świata, bo wielu przyjaznych nawet ludzi będzie starało się Cię „uratować” przed szaloną decyzją. Nie wolno dopuszczać myśli o porażce. I trzeba zaakceptować samotność marzyciela. Jesteś szczęściarzem, gdy masz przy sobie kogoś bliskiego, kto Cię wspiera, czy nawet w tym marzeniu istnieje wraz z Tobą. A jeśli takiego kogoś nie masz, to wcale nie znaczy, że masz prawo zrezygnować ze swojej trudnej drogi. Marzyciel ma obowiązek realizować marzenia. Niezależnie od tego, ile czasu, energii, sił, mocy i cierpliwości przyjdzie mu w to włożyć.
Joanna Gawlikowska i Krystian Wawrzyczek, marzyciele, którzy zdecydowali się nie poddawać niezależnie od splotu okoliczności, kosztów, chwil zwątpienia i ludzkiej chęci „pomocy”
Zdjęcia: https://pixabay.com/
Szukaj nas tutaj: