Należymy do paskudnie wychowywanego pokolenia ludzi, których z mocą uczono skromności, którym zabraniano dumy z własnych osiągnięć. O tym, by głośno o nich mówić, czy chwalić się własnymi sukcesami, mowy nawet nie było. Funkcjonowało za to koszmarne przekonanie, że jeśli kogoś się chwali, ten „osiądzie na laurach”, „przewróci mu się w głowie” i „niczego nie osiągnie”. Tyle to ma w sobie prawdy, ile fakt, że świnie latają.
Apoteoza prymitywnego sposobu myślenia
Taka była kiedyś pokrętna psychologia komunizmu - apoteozowało się skromność. Chodziło o to, by nikt się nie wychylał, nie wyróżniał, by już na początku egzystencji ubić indywidualistę i jego niepokorną duszę. Kiedy słyszało się to miliony razy - od przedszkola, przez szkoły, po dom, a potem pracę i całą komunistyczną i post-komunistyczną propagandę - nie było większych szans, by w to nie uwierzyć.
Patrząc z perspektywy na nasze (piszących) życie i doświadczenia, widzimy, że skromność stała się przekleństwem wielu pokoleń.
Zdumiewająca przepaść
Oglądamy ze zdumieniem, m.in., YouTuberów, znanych i nieznanych, młodziutkich, starszych i całkiem dojrzałych (ta ostatnia grupa to z reguły obcokrajowcy), którzy z dumą i zapałem, bez sztucznego wstydu, czy przeklętej skromności, mówią o tym, co potrafią, wychwalają swoje osiągnięcia i talenty. Mówią wprost o swoim samozaparciu i jego efektach, o mocy postanowień. Nie ma tu śladu skromności.
Oczywiście, pod ich filmami pojawia się natychmiast atak, że są zarozumiali, że się chwalą, że przesadzają, itp. Obawiamy się, że taką falę hejtu szerzą ci właśnie, którzy nauczeni są skromności.
Jesteśmy przekonani, że poczucie własnej wartości, o którym mówi się głośno i wyraźnie, powinno się już od najmłodszych lat zaszczepiać w dzieciakach. Owszem, chodzi o to, by czuć się dumnym, gdy stworzy się coś ważnego, przełamie jakiś problem, podoła trudnym sytuacjom. Ale tych w codziennym życiu nie brakuje. Całe szczęście, że młode pokolenie jest dalekie od skromności. Nie da się zagłuszać w sobie non-stop poczucia, że jest się coś wartym, bo to prowadzi do życiowej katastrofy.
Co dobrego przyszło komu ze skromności?
Od długiego czasu usiłujemy zrobić sobie listę, która odpowie na powyższe pytanie. I wiecie, do dziś lista jest pusta! Za to mamy spory spis tego, co w nas (i wielu nam znanych ludziach) skromność zniszczyła i zabiła lub, w najlepszym wydaniu, spowolniła.
Jesteś skromny, więc nie chwalisz się tym, co potrafisz. Z tego wynika, że zawsze będziesz w tyle - za konkurencją w biznesie, za ludźmi, którzy są odważni i wprost mówią o swoich talentach i umiejętnościach i czerpią z tego przeróżne korzyści.
Kultywuj idiotyczną skromność, a minie Cię awans, ktoś sprzątnie Ci sprzed nosa biznes, czy okazję życia, bo głośno będzie mówił o tym, w czym jest dobry. A Ciebie będą traktować jak popychadło i gorszy gatunek człowieka. I będziesz siedział wieczorem pod kołdrą, z depresją, łykając łzy, że przecież tyle umiesz i możesz, a świat Cię nie docenia!
A dałeś tę szansę sam sobie? Powiedziałeś światu, za co ma Cię cenić? No gdzie tam, przecież nie wypada. Trzeba być skromnym i czekać na zlitowanie się losu. Bycie dumnym to przecież jeden ze śmiertelnych grzechów głównych.
Nigdy, przenigdy, ale to nigdy nie bądź skromny!
W jakim straszliwym zaciemnieniu i zatęchłej mentalności byliśmy wychowywani – aż włos się jeży na głowie. Z jakim opóźnieniem i trudem przychodziły nam najprostsze sukcesy, bo nie umieliśmy sammi siebie cenić się za to, co potrafiliśmy, co w nas dobre. Nie wolno nam było głośno mówić o tym, że w czymś jesteśmy lepsi, że się staramy, że więcej rozumiemy i potrafimy. Efekt - trzeba potem lat (a czasem i dekad), by się z tej wmówionej skromności otrząsnąć, by zacząć z dumą mówić o swoich osiągnięciach, które często przekraczają całkiem wyśrubowane standardy.
Ucz się na błędach skromnych
Jeśli wiesz, o czym piszemy, spójrz na swoją rodzinę, bliskich, dziadków, czy znajomych. Ilu z tych ludzi ma szansę powiedzieć, że osiągnęło coś wyjątkowego, choć mają na koncie mnóstwo sukcesów? Ilu z nich ma odwagę mówić z dumą o swoich przeżyciach, świadomości, możliwościach?
Polacy są pod tym względem strasznie ułomni. Super, że pojawił się tu światowy trend bycia dumnym z siebie. Ale, co smutne, on na razie jeszcze dotyczy nade wszystko młodych ludzi. Reszta pokutuje w skrytości ducha za bycie skromnym. Muszą zmagać się z poczuciem niższości, beznadziei, z problemami finansowymi, które wynikają z tego, że nikt ich nie ceni (bo ich nie zna), nie odnajdują się w najprostszych życiowych sytuacjach, które wymagają otwartego i odważnego mówienia o własnych zaletach.
I co? I to jest dobre? Ktoś powie, że skromność popłaca? W naszym pojęciu prowadzi jedynie do zrujnowania rozlicznych szans na bycie kimś, kto będzie szczęśliwy sam ze sobą.
Joanna Gawlikowska i Krystian Wawrzyczek - ze zdumieniem obserwujący, jak dużo złego skromność przynosiła kolejnym pokoleniom
Zdjęcia: https://pixabay.com/
Szukaj nas tutaj: