Każdy z nas kiedyś postanowił dokonać jakiejś zmiany. Niestety, niewielu tylko dotrzymało danego sobie słowa. Zmiana, co tu dużo mówić, jest trudna. Czasem nawet i piekielnie trudna. Główny problem polega na tym, że sama myśl o zmianie jest bardzo prosta. Ona napawa nieziemską energią, wiarą w powodzenie, daje siły. Pomysł zmiany siebie to wizja przyszłości. Widzimy wtedy efekt tego, co planujemy. Ale – żeby tam dojść, trzeba się przedrzeć przez zarośla niechęci, lenistwa, niemocy, podszeptów podświadomości, że nie warto, że nie masz czasu, że się nie uda, itp. I tu zaczynają się schody.
Pierwszy dzień nowego życia
Wstajesz z łóżka i… nic się nie zmieniło. Tłumy nie wiwatują, nie noszą Cię na rękach, jak dawno wyczekanego bohatera, nikt Cię nie popycha do działania, nie motywuje, nie wspiera. I jak się tu zabrać za zmienianie siebie? Możesz się liczyć z tym, że pierwszy dzień nowego życia, czasu zmiany, wyrzeczeń, mocnego postanowienia o zatraceniu starego na rzecz nowego, może być całkiem nieciekawy. Albo, co gorsza, wręcz traumatyczny.
Stado przeciwników
Pierwszy etap zmiany polega na pokonaniu stada przeciwników. Wielu z nich nie widać. Siedzą w Twojej własnej głowie. Zaczyna się zmasowany atak podświadomości, która na wszelkie dostępne jej sposoby będzie odwodzić Cię od pomysłu na zmianę życia. Nie wiń jej, ona nienawidzi się zmieniać, bo wierzy, że to, co jest, jest dla Ciebie dobre. Choć wcale być nie musi.
Naukowcy badający reakcje człowieka wobec własnych myśli i postanowień jednoznacznie stwierdzają, że nasz mózg jest tak zaprogramowany, by trwać przy tym, co zna. Nowe jest niebezpieczne. Czyli zmiana jest niebezpieczna. Ty wiesz, że przyniesie same plusy, ale Twoja podświadomość broni się przed nią rękami i nogami. I nic na to nie poradzisz. Zostaje Ci z dzikim uporem działać.
Będziesz musiał stawić czoła własnym myślom, tysiącom wątpliwości, lęków, obaw, poczuciu niepewności – czy cała ta nowa idea nie jest przypadkiem jakiś szalonym wymysłem. Bo miliony złych, stopujących działanie myśli zaczną się pojawiać w Twojej głowie. I dlatego właśnie tak niewielu ludzi jest w stanie skutecznie i na stałe się zmienić.
Natura-bumerang
Pierwsze dni nowego życia są straszne. Niezależnie od tego, co sobie postanowisz, jak bardzo chcesz się zmienić, początek będzie przypominał rzucanie bumerangiem. Bumerang symbolizuje tu wszystko to, czego chcesz się pozbyć, co Cię gnębiło, męczyło i nie pozwalało się rozwijać. Usiłujesz go wyrzucić, a on, zaciekle wierny, wraca. Możesz poczuć się skołowany, mentalnie zbity, nerwowy, zdezorientowany. Może Ci grozić lekka histeria. Wzmoże się nienawiść do całego świata. Każdy uśmiechnięty człowiek będzie zdawał się być iskrą na beczce prochu. Niewiele będzie Ci potrzebne, by wybuchnąć. To będzie prawdziwa szkoła życia i samokontroli. Wybacz szczerość, ale przeżyliśmy każdy ten krok. Tak to wygląda. Natura człowieka chce być stabilna i wracać do wpojonych jej dawno nawyków i przekonań.
Jak długo to trwa?
Ten etap bolesnego przetwarzania może trwać bardzo długo albo dość krótko. Każdy, niestety, reaguje inaczej. Wiele zależy od tego, co chcesz zmienić, czy są to kwestie proste (przestaję pić Colę), czy bardzo złożone (porzucam swój pesymizm i zamieniam go na dobre, twórcze myślenie). Nam przyszło wojować z samymi sobą całymi latami. Mówimy o sprawach istotnych, o kompleksowej, bardzo potężnej, konsekwentnej zmianie całego życia.
Jak to zrobić?
Technika małych kroków jest najbardziej odpowiednią i skuteczną. Jeden mały cel, działanie do oporu, aż stworzy się nowy, zabetonowany w głowie nawyk. I, jeśli los nie wyprowadzi Cię z równowagi, gdy przetrwasz próbę sił i nowa natura okaże się wygrywać, zabierasz się za kolejny cel. Nie ma sensu ciągnąć kilku na raz, bo Cię pokonają. To za trudne zadanie.
Zmiany trzeba stopniować. Zacznij od tego, co proste, bo każde zwycięstwo buduje Twoje poczucie wartości. Wiesz, że możesz sobie poradzić, skoro raz, drugi, trzeci Ci się udało. Ale nie zaczynaj od samego szczytu, bo nie jesteś na to gotowy. Ustal harmonogram działania i trzymaj się go. Podziel go na priorytety, a to, co nie do zrobienia teraz, odłóż na później.
Bez wrogości, bez ataków na siebie
Najbardziej dojrzałym poczuciem, które musisz w sobie wyhodować, jest akceptacja samego siebie. Nie od teraz, do końca życia, ale siebie tu i teraz. Na tym etapie. Jesteś, jaki jesteś, lubisz siebie, masz prawo się mylić i popełniać błędy. Ale musisz też starać się widzieć siebie z przyszłości, lepszego, odważniejszego, bardziej świadomego swoich zmian.
Ważne jest, by nigdy się nie atakować za to, że coś nie idzie po Twojej myśli. Masz prawo do stanów zwątpienia, to ludzkie. Niemniej, musisz kawałek po kawałku iść przed siebie. I być piekielnie dumnym, jeśli uda Ci się osiągnąć nawet najmniejszy cel.
Miej cały czas świadomość, że w myślach Twoja zmiana trwa ułamek sekundy. W realu potrzeba na to określonego czasu i prób, którym podda Cię życie – bo co Ci z wiary, że jest już ok., skoro padniesz przy pierwszym starciu z problemem.
Życie, dzień pierwszy
I kiedy tak powoli, przyjaźnie, bez nadmiernej presji, bez krytykanctwa i ataków na samego siebie będziesz posuwać się w żółwim tempie, aż któregoś razu wstaniesz z łóżka i poczujesz, że to właśnie TEN dzień. Dzień Pierwszy Nowego Życia. To przyjdzie bez zapowiedzi, niespodziewanie, bez fajerwerków, werbli. Wtedy, po cichu, staniesz się nowym człowiekiem. I wszystko, z czym kiedyś musiałeś się zmagać i borykać, rozpłynie się w niebycie. Nawet trudno będzie Ci przypomnieć sobie, o co tak naprawdę kiedyś się martwiłeś. I o to właśnie chodzi.
Joanna Gawlikowska i Krystian Wawrzyczek, którzy mają za sobą niejedną zmianę
Zdjęcia: https://pixabay.com/
Szukaj nas tutaj: