Ciekawym jest, że każdy na tym świecie akceptuje fakt, że nowy samochód, telefon, czy telewizor o rozdzielczości ultra HD ma instrukcję, która służy jego pełnemu wykorzystaniu. Każdy też akceptuje fakt, iż te technologie mają swoje wymogi, czyli – mówiąc po prostu – trzeba je poznać, by móc z nich korzystać. Dziwnym jednak trafem w Polsce nie bardzo da się zakorzenić świadomość, że analogiczne wymogi może mieć… patelnia.
Patelnie starego typu
Gotujący od zawsze, czyli niemal od urodzenia (gotujący biernie lub aktywnie), przyzwyczajeni byli do patelni starego typu – czyli takich, które trzeba było rozgrzać na wiosnę, by na zimę coś usmażyły. Stawiało się je na maksymalnie odkręconym gazie i tak też smażyło. Starego typu patelnie rozgrzewały się dramatycznie długo, niemal nijak nie rozprowadzały ciepła, skazywały więc gotującego na piekło sterczenia przy kuchence. Piekło niemal dosłowne – bo z kuchenki buchało wściekłym gorącem.
Nowoczesne patelnie i stare metody smażenia - czy to się sprawdzi?
Problem w tym, że stare patelnie wymarły, ale nie wymarł archaiczny zwyczaj smażenia. I teraz wielu, nie wiedzieć czemu, katuje swoje nowe, cenne, drogie patelnie, atakując je, jak atakowali kiedyś patelnie po babci. A jeśli taki ktoś ma indukcję, efekt zwęglonej patelni niemal murowany. Problem kolejny w tym, że o tym, jak używać nowego typu patelni jest mowa bardzo szeroko (piszę – zresztą nie tylko ja - o tym nieustannie od wielu lat). Niewielu, niestety, słucha i czyta.
Super szybko nagrzewające się patelnie
Najnowszego typu patelnie są tak skonstruowane, są tak sprawne termicznie, że nagrzewają się bardzo szybko (na indukcji w 15-20 sekund, nie minut!; na gazie max 1,5 minuty), po czym wymagają radykalnego ZMNIEJSZENIA temperatury, bo inaczej grozi im przegrzanie. Ale, gadaj zdrów. Kto może, a kto czytać nie chce, bo zawierza babcinemu doświadczeniu i wiedzy, patelnię niszczy. A potem ma pretensje do producenta, że patelnia droga, a się nie sprawdziła. Niewiele, niestety, w takiej sytuacji da się poradzić. Świat poprawiać – wiadomo, czym się kończy.
Patelnie, które wyłączają się na indukcji
Jest na świecie jednak alternatywa dla palących patelnie. Ale tylko tych, niestety, którzy używają indukcji. Belgijska marka Demeyere, kultowa w świecie, w Polsce ledwie znana niewielu, stworzyła patelnię ControlInduc – zarówno stalowe, posiadające 30 lat gwarancji w przypadku używania jej w domu (10 lat dla kuchni profesjonalnej) oraz patelnie z powłoką nieprzywierającą DuraSlide Ultra (5 lat gwarancji). To jedyne na świecie patelnie, które, osiągnąwszy temperaturę max 250 stopni Celsjusza wyłączają się na indukcji. Stop, z którego są wykonane, w tej temperaturze traci ferromagnetyczność, przestaje być tym samym widoczny dla kuchenki indukcyjnej. Tej patelni przegrzać się nie da. Niestety, trzeba mieć indukcję, bo na gazie ControlInduc zachowa się jak każda inna przegrzewana patelnia.
Niemniej – alternatywa jest, na szczęście. Kosztuje sporo, ale przynajmniej mamy gwarancję, że wytrwa latami, co w dłuższej perspektywie okaże się być sensowną inwestycją i dobrym rozwiązaniem w stosunku do ciągle wymienianych i grzebanych chyłkiem w śmietniku przepalonych patelni.
Krystian Wawrzyczek - specjalista z zakresu żywienia, technik i technologii kulinarnych
Zdjęcia: Demeyere
Szukaj nas tutaj: