„Tyle tych stalowych garnków w Internecie, że nie wiadomo, co wybrać!”, „Ileż tego wszystkiego, takie, siakie, owakie, na co mam się zdecydować?!” Nie raz przychodzi nam usłyszeć taki kliencki lament. Wielu twierdzi, że stalowych naczyń jest za dużo, że wybór dezorientuje.
Owszem, sprzętu klasy, na którą nie warto zwracać uwagi, jest w sieci, czy sklepach przerażająca ilość. Jeśli odrzucić wszystko, co nie powinno być NIGDY dedykowane ludzkiemu rodzajowi jako to, co ma mieć kontakt z jedzeniem, zostaje na rynku zaledwie kilku zaufanych producentów. Oczywiście, ich stalowe garnki, czy patelnie są drogie, co od razu w wielu budzi odruch obronny. Trudno. Albo wybierasz to, co dobre, albo to, co tanie. Jedno z drugim się nie łączy, nie łudźmy się.
Chcesz się truć, czy chcesz gotować zdrowo?
Krok pierwszy, trzeba przestać się oszukiwać i odpowiedzieć sobie otwarcie na proste pytanie. Zależy Ci na własnym zdrowiu i zdrowiu rodziny? Pewnie powiesz, że przesadzamy, pytając o to. Przecież to oczywiste!!! Kto będzie truł samego siebie? Otóż nieskończona wręcz ilość naszych drogich Rodaków (i nieskończona ilość ludzi na tym świecie). Wybierasz słabej jakości naczynia, więc robisz sobie krzywdę. I tyle. Skończona dyskusja.
Oczywiście, wielu zaatakuje, że nie stać ich na drogie naczynia, muszą decydować się na to, co dostępne w markecie. Nie będziemy podejmować prowadzącej do nikąd dyskusji. Albo się trujesz, albo nie. I tyle mamy do powiedzenia na ten temat.
PS – a ile kosztował Twój ostatni telefon?
Mendelejew szaleje z zachwytu
Producenci tanich, stalowych naczyń robią je (nie będziemy nadużywać tu słowa – „produkują”) gdzie popadnie. Z reguły w Chinach, na Tajwanie, czy w innych częściach świata, gdzie nie ma żadnych wymogów co do tego, by producent wyspowiadał się, z czego i jakim kosztem powstają jego naczynia. Więc - hulaj dusza! Kupujesz zestaw garnków za kilkaset (np. 499) złotych, które w produkcji nie kosztują nic, stąd musisz się spodziewać, że dostaniesz w pakiecie całą tablicę pierwiastków Mendelejewa. Wydając mini-pieniądze na coś, co powinno kosztować wiele więcej, godzisz się na to, by dostać naczynia, które nie mają żadnych certyfikatów, nie zostały nigdy przebadane pod kątem kontaktu z żywnością. Takie, których producenta nie interesuje, co Ci do jedzenie wpuszcza. Tego typu garnki, czy patelnie mogą być nawet radioaktywne, zupełnie nie gra to roli, bo przyjeżdżają z takich przestrzeni świata, gdzie się tego nie bada. Nie ma takiego obowiązku.
Oczywiście, gro gotujących w to nie wierzy. W końcu – garnek jest garnkiem. Po to się go kupuje, by można w nim było gotować.
Często takie nędznej, czy wręcz żadnej jakości sprzęty brandują swoim logo różni znani mniej, czy bardziej producenci. Albo, z drugiej strony, producenci, którzy zamiast na dobry materiał wydają miliardy na reklamę. Jedno jest pewne. Ich zupełnie nie obchodzi, z czego powstają garnki, czy patelnie. W końcu to Ty się trujesz! Zarząd danej firmy nawet na te straszydła, które sam wypuszcza, nie spojrzy. Pracownicy też pewnie z daleka mijają te tzw. naczynia, jeśli zadali sobie nieco trudu, by zorientować się, z czego powstają.
Ciągle ten nonsensowny dylemat
Jesteśmy (mimo już długaśnych lat doświadczenia w tej branży) ciągle zdumieni, że wielu tak bardzo niedowierza doskonałym producentom. W takim razie analogicznie, powinni biegać do kowala, zamiast do dentysty i korzystać z gołębi pocztowych, zamiast telefonów. Ale - każdy ma prawo do swojego zdania.
Od dawna wiemy, co potrafią oferowane przez nas naczynia, wiemy, jak wyśmienicie są stworzone, wiemy, że pochodzą od producentów, którzy gwarantują najwyższą jakość materiału. Wiemy też, jakie smaki i aromaty potrafią generować. I dlatego wybieramy tylko takie stalowe naczynia, patelnie i garnki, które spełniają najbardziej restrykcyjne normy i tworzone są przez producentów z misją. Nie zaś pospolitych (nawet olbrzymich) zarabiaczy.
Stal stali nierówna
Można stworzyć garnek z dostosowanej do kontaktu z żywnością stali. Można też wybrać materiał, który w założeniu ma służyć tworzeniu rur, czy kadłubów łodzi podwodnych. Kwestia wyboru. Wszystko spada na sumienie producenta. Problem, bo niektórzy są go niejako organicznie pozbawieni.
Zestawianie „stalowych” naczyń ze stalowymi naczyniami ma taki sens, jak stawianie koło siebie Einsteina i początkującego w naukowej materii 5-klasisty. Jeśli do kogoś ta analogia nie przemawia, a w jego przekonaniu choroby spadają z nieba (z deszczem), nie mamy o czym dyskutować.
Krystian Wawrzyczek, specjalista z zakresu żywienia, technik i technologii kulinarnych
Joanna Gawlikowska - współtestująca sprzęt dla sklepu PrestiżowaKuchnia.pl
Zdjęcia: licencja Envato, De Buyer
Szukaj nas tutaj: