Jeśli chcesz kupić patelnię z powłoką ceramiczną, albo ceramiczne garnki musisz uzbroić się w niezbędną i podstawową wiedzę na temat natury ceramiki w naczyniach. Nie zawsze to, co wydaje się być super wynalazkiem, sprawdzi się w kuchni, choć producent pieje peany na cześć swojego produktu, czyli ceramicznych patelni i garnków (z piekła rodem, dodałbym). Tak miała się rzecz z nieistniejącą już niemiecką marką Silit, której ceramiczne garnki nadawały się bardzo dobrze do gotowania, ale duszenia już z bardzo wieloma ALE. Za to kompletnie nie nadawały się do smażenia i pieczenia potraw, o czym mało kto otwarcie mówił. Nieszczęśnik, który zdecydował się na takie garnki, czy patelnie za spore pieniądze, dostawał potem szału w kuchni, bo musiał odrywać obiad siłą od powłoki ceramicznej. Regularna walka podjazdowa z patelnią – o mięso, ryby i inne dobra, które patelnia sobie zachłannie zawłaszczała – to był standard.
Przykro to powiedzieć, ale w tym kontekście fakt, że Silit już nie istnieje, wydaje się być pocieszającym. Problem, bo jego pomysł przejęła inna niemiecka firma i nadal kusi naiwnych. Nie mogę napisać która, bo mnie producent będzie potem obdzierał ze skóry za prawdy mówienie. Ale taki los wołającego na puszczy!
Starej daty ceramika doskonale przywiera
Ceramiczna powłoka pojawiła się już strasznie dawno temu. Pierwsze próby tworzenia ceramicznych garnków i patelni zaczęły się w latach 80-tych XX wieku, bo sama ceramika jest piekielnie stara. Przez kilkanaście lat producenci eksperymentowali z patelniami i garnkami pokrytymi ceramiką. Okazało się, że takie naczynia były faktycznie bardzo trwałe, twarde, trudne do zarysowania, czy uszkodzenia. Ale o smażeniu, czy wygodnym duszeniu można było zapomnieć. Do tego typu ceramiki wszystko się przyklejało.
O zgrozo, nadal jest na rynku sporo naczyń ze starego typu ceramiką, a nieświadomi Klienci nabierają się na nie jeden po drugim. Kusi ich obietnica niezniszczalnej powłoki. A sprzedawcy nie wspominają o tym, że ich garnki są piekielnie niefunkcjonalne. Tzn., może nie tyle perfidnie nie wspominają, ale nie mają o tym świętego pojęcia, bo naczyń w większości wypadków na oczy nie widzieli, nie mówiąc o tym, by coś w nich ugotowali.
Stąd - jeśli przy danym naczyniu nie ma mowy o fakcie, że ceramika ma właściwości nieprzywierające, trzymałbym się od nich z daleka. Chyba, że lubisz wojować z garnkiem, czy patelnią o obiad. Zakładam, że są i tacy, którym będzie sprawiało masochistyczną frajdę takie bojowanie, bo będą mieli kolejny argument na to, że życie jest do niczego.
Czy istnieje ceramika nieprzywierająca?
Istnieje ceramika z właściwościami nieprzywierającymi, bo ją, na szczęście, odkryto. Zła wiadomość - jest dość lub bardzo droga. Druga zła wiadomość, nawet nowoczesna ceramika nieprzywierająca ma swoje ograniczenia. To dotyczy bardzo, bardzo, bardzo dużej ilości tego typu sprzętów. Jest niewielka grupa producentów, którzy potrafią tworzyć ceramiczne powłoki nieprzywierające, które nie stroją fochów. Ale to temat na zupełnie nowy artykuł.
Teraz słowo o klasycznej ceramice nieprzywierającej. Weźmy tu, np., pod lupę znaną i cenioną przez calutki świat niemiecką markę Zwilling, czy słynnego producenta genialnej stali, Demeyere. Obie marki (Demeyere należy do grupy kapitałowej koncernu Zwilling) mają w ofercie patelnie z powłoką ceramiczną, a nieprzywierającą, o nazwie Ceraforce Ultra. I byłoby z tymi sprzętami wszystko w doskonałym porządku, gdyby nie fakt, że w temperaturze 200 stopni Celsjusza do patelni zaczyna wszystko przywierać. „Jak to?!” – oburzysz się – „Przecież to nieprzywierająca powłoka jest przecież!”
Problem w tym, że powłoki tego typu są stare, powstały na przełomie XX i XXI wieku, co jak na rozwój technologii kulinarnej jest bardzo, ale to bardzo zamierzchłą przeszłością.
Ta powłoka jest odporna, twarda. Czyli zdaje się być niezniszczalna. I tak ciągle myśli wielu, którzy się na nią decydują, mimo iż od wielu lat głośno mówimy o jej mankamentach, czyli tym, że traci właściwości nieprzywierające w 200 stopniach, czyli temperaturze, jak na smażenie, nie bardzo wysokiej.
Warto powiedzieć, że ten problem tyczy się jakiś 90% nieprzywierających powłok ceramicznych przeróżnych producentów. Akurat Demeyere i Zwilligna testuję od lat, stąd wybrałem ich jako przykład.
Sam Zwilling dopiero po długich latach oficjalnie przyznał, że jego powłoka Ceraforce Ultra niespecjalnie nadaje się do smażenia delikatnych potraw. Dodam jeszcze, że przy smażeniu steków, czy grubych mięs (w temperaturach przekraczających grubo 220 stopni) też niewiele dobrego da się zrobić. Chyba, że zalejesz dno patelni potężną ilością tłuszczu.
Na starego typu powłoce nieprzywierającej świetnie smaży się warzywa, chude mięsa i ryby. Ale trzeba dobrze sobie radzić z patelnią i poznać ją.
Powiecie, że jesteśmy dziady, bo obrzucamy błockiem patelnie Demeyere (marki, którą bardzo cenimy) i Zwilling (która jest nam równie bliska). Owszem, obrzucamy, by Was ostrzec. Tym bardziej, że obaj producenci "grzebią" przy swoich ceramiczno-nieprzywierających patelniach, nadając im nowy design. Ale to, niestety, problemu nie rozwiązuje. Wszystko tu przylega, jak przylegało. A to, że zmienił się kolor powłoki? Czarne też "przykleja".
Gadaj do woli, ja wiem swoje
Od lat w kółko i w kółko wysłuchuję żałosnego kwilenia, jęczenia, pochlipywania, a w ekstremalnych przypadkach i złorzeczenia na patelnie, czy garnki z czystej ceramiki. Chyba, pechowo, przyszło i mnie i mojej ekipie ratować Polaków z ceramicznej opresji. Kto kupuje, nie szukając informacji u specjalisty, sam sobie jest winien. I wydaje potem drugi raz pieniądze na sprzęt, który będzie działał.
Od lat w kółko i w kółko mówię i piszę o starym typie ceramiki. Ostrzegam, przestrzegam, tłumaczę. Ale i tak, choćbym nie wiem, co mówił i robił, mnóstwo ludzi na ceramiczne garnki, czy patelnie z czystej ceramiki się nabierze. Czuję się czasem jak Koszałek-Opałek – pisze i pisze i pisze. A oni swoje.
Co jest najbardziej zdumiewające – grono ludzi woli kupić ceramiczną patelnię, nawet tę nieprzywierającą, ale z ograniczeniami, bo łudzi ich nieśmiertelność powłoki i stalowy szkielet, na który powłoka jest implementowana. Bo, Drodzy moi, bardzo duża część nowoczesnych, najlepszych patelni nieprzywierających, ma szkielet z eko-aluminium lub jakiś jego pas w sobie zawiera. A na wieść o tym, że w patelni jest aluminium, zaciemniali gotujący dostają palpitacji. „Toć ich ta patelnia zabije na śmierć!!!”
O eko-aluminium napiszę następnym razem, by wyjaśnić, że nie ma się czego bać. Napiszę też o najnowocześniejszych patelniach i garnkach z ceramiką nieprzywierającą, która faktycznie nie przywiera.
Ale z tymi, którzy wierzą w moc klasycznej ceramiki, z którą przyjdzie im później toczyć boje, nie będę się wykłócał. Niech tylko, ze swej łaski, nie wypłakują mi się potem w telefon.
Stąd – tu i teraz oficjalnie zamykam Telefon Zaufania, Pocieszania i Poklepywania Po Ramieniu Wszystkich Rozczarowanych Ceramiką. Nie chcę i nie będę wiecznie słuchał tego samego!
Krystian Wawrzyczek, specjalista z zakresu żywienia, technik i technologii kulinarnych
Joanna Gawlikowska - współtestująca sprzęt
Zdjęcia: Silit, Zwilling
Szukaj nas tutaj: